dla Beaty
Stoję, a czas płynie, zaraz pewnie odezwie się do mnie, bo przecież czuję, że wie po co przyszłam, że ktoś miał przyjść. Ale w zasadzie to wcale nie mam ochoty na interakcje, fajnie jest tak jak jest. Teraz nie można sobie postać i poPATRZEĆ z UWAŻNOŚCIĄ. Tak bez zobowiązań i napięcia. Zapomniane czynności. Cięgle musi być jakiś POWÓD, wytłumaczenie, odpowiedź na pytanie „dlaczego”.
Stoję przed nią, jakby mnie nie zauważyła. Fakt, weszłam po cichu, nie robiąc zamieszania własną osobą. Byłam lekko przed czasem, tak kulturalnie, za 15-ście, by mieć panowanie nad sytuacją, rozejrzeć się. Teraz stoję, a ona siedzi do mnie bokiem wpatrzona w monitor, klepie zapamiętale. Napięcie ciała zdradza, że kończy myśl, kątem oka jednak rejestruje, że jestem. Nie znamy się… jeszcze, nawet nie wiem, czy to właśnie z nią umówiłam się na spotkanie, ale pracuje tu, czyli i tak będziemy się znały.
Nie mają sekretariatu, by ktoś oficjalnie mnie przyjął, przed kim wytłumaczyłabym fakt mojej obecności. Dyskutuję z sobą o tym, czy to lepiej, czy gorzej. Zawsze są dwie strony medalu i można powiedzieć „to zależy”. Nienawidzę tego sformułowania, jest takie „miętkie”, wymijające, bez odpowiedzialności, zawieszone w procesie decyzyjnym.
Czekam przy ścianie z oknem, ale oprzeć się nie mogę, bo dzieli mnie, od tej stabilnej konstrukcji architektonicznej, półka z książkami, przeładowana. Nie oprę się, bo może coś zwali mi się pod nogi, za duże ryzyko. Ale chętnie bym się schowała, poudawała, że mnie nie ma. Fajnie tak sobie obserwować.
Po lewej, w głębi pokoju też siedzi kobieta i zajęta jest pracą. W ogóle wszyscy zanurzeni są w pracy, jakby świat nie istniał, albo miał się skończyć. Nie wiem, czy skończyć, bo czegoś nie zdążą zrobić, czy może muszą zdążyć przed końcem świata. Dziwna atmosfera mentalnego pośpiechu.
Rejestruję ruch po mojej prawej, podchodzi facet i przedstawia się. To z nim, a nie z nią, jestem umówiona. Przewyższa mnie o głowę, jest szeroki w barach, taki żywy, energiczny, ale nie przesadnie. Idę za nim. Coś do mnie mówi, takie grzecznościowe formuły, na które odpowiada bardziej moje Ego, niż świadome JA. Jadę na autopilocie. Powoli wychodzę ze stanu poPATRZEĆ, ale świadomie zostaję z uważnością, zmienia się tylko OBIEKT.
Nigdy nie będziesz naprawdę szczęśliwy, jeśli będziesz szukać tego, co składa się na szczęście. Nigdy nie będziesz naprawdę żyć, jeśli będziesz szukać sensu życia.
Na poPATRZEĆ nie ma teraz miejsca, jest zadanie, trzeba włączyć korę nową – logika, komunikacja, język…. Nawet poBYĆ to za mało. Skupiam uwagę na treści i rozmówcy – 100% relacji. Daję przerwę mojej funkcji poPATRZEĆ i poBYĆ, ale nie UWAŻNOŚCI. Cały czas pamiętam co mam robić, po co prowadzę tę rozmowę – jestem skupiona na obiekcie. Nie zajmuje mnie pani przy biurku, ani śnieg za oknem. Z trybu poBYĆ rejestruję odczucia, czy jest mi tu OK, czy chcę tu być lub co zrobić, by było wystarczająco dobrze. Z UWAŻNOŚCI powstaje cała reszta – relacja, odpowiedzialność itd.
Kończymy „ziemską” rozmowę, a ja cieszę się, że mogę wrócić do moich stanów. Bez powodu i celu – poPATRZEĆ, chłonąć wszystko oczami obserwatora, jakbym miała jakiś przełącznik w oczach i ciele. Trochę kojarzy mi się ta czynność z uczeniem mózgu interpretacji stereogramów. Kojarzysz? Patrzysz wprost i nie widzisz nic oprócz kolorów i powtarzających się wzorów. Jak ustawisz wzrok inaczej, to widzisz obraz 3D, np. taki jak ponad tekstem. „Wchodzisz” w obraz. Tak samo mam z uważnością. „Wchodzę” w ten tryb, jestem w nim, wszystko dostaje 3D. To stan, gdzie SŁYSZĘ CISZĘ, czuję przestrzeń, zachwyca mnie otoczenie. Co za cudowna funkcja moich wszystkich JA – jestem i nieJESTEM.
Kiedyś odczuwałam zażenowanie, gdy ludzie zachwycali się sztuką, obrazem, codziennością. Na zdanie: „Popatrz jaki piękny widok” robiło mi się głupio, bo mnie to nie ruszało. Mogłam wtedy powiedzieć kwestię Inżyniera Mamonia z „Rejsu” Piwowskiego: „Koń… Krowa, kura, kaczka… Kura, kaczka, drób… (…) O! Jest! Widzę! Droga… Chyba na Ostrołękę.”
Mówili mi, że to przychodzi z wiekiem i… przyszło. Tyle tylko, że nie z pożółkłą metryką dowodu osobistego, tylko z rozwojem.
UWAŻNOŚĆ
ćwiczy się.
Można od najmłodszych lat.
Można w sile wieku.
Można również umrzeć
nie widząc nic
szczególnego
wokół siebie,
tylko RZECZY.